Piknik MPK Lublin

Piknik Komunikacyjny odbył się z okazji 60-lecia istnienia w Lublinie komunikacji trolejbusowej. W programie było m.in. zdjęcie porównujące ile miejsca zajmują samochody osób mogących podróżować jednym autobusem lub trolejbusem. 100 samochodów w ulicznym korku, w tym nasze 3 kaczuszki wzbudzały spore zainteresowanie mieszkańców naszego miasta i turystów.
Dla nas piknik był także (a może przede wszystkim!) okazją do powitania w gronie Lubelskiej Grupy Zadwacefałokownych kolejnego samochodu. Paweł z Siedlec, który obecny był wśród nas od dawna, wreszcie, po ponad dwuletnim remoncie mógł przyjechać swoim samochodem.
W trakcie pikniku spotkała nas także miła niespodzianka. Jeden z młodych zdolnych lubelskich artystów w ciągu kilkunastu minut stworzył nam piękny portret Citroena 2CV - dziękujemy :)
[Rafał]

Autobus ledwie widać, a my m/w w połowie "korka"

Portret...

Nasze kaczuszki po raz pierwszy razem :)


Jak widać, większość pojazdów to nowsze konstrukcje...

Ale i tak nasze wzbudzały największe zainteresowanie :)

Leopolis Grand Prix powrót z przygodami

W zasadzie przygody zaczęły się zaraz po wyścigu, choć "problem" dawał się we znaki już tydzień przed wyjazdem, ale... nie było czasu, aby się mu bliżej przyjrzeć i go ewentualnie usunąć. Problem tkwił bowiem w układzie odpowiedzialnym za pobieranie paliwa z baku. Samochód jechał tylko jeśli był zatankowany "po korek". Ponieważ wymagało to "dolewki" m/w co 80 km nie przejmowaliśmy się tym specjalnie. Raz jednak w drodze do Lwowa, konieczne było "dotankowanie", bo nagle kaczuszka odmówiła dalszej jazdy...
Przygoda spotkała nas w drodze z Trójkąta Lwowskiego (trasa wyścigu) na Prospekt Swobody (miejsce wystawy pojazdów). Po przejechaniu około 1 km kaczuszka się zatrzymała i... zażądała dolewki paliwa, pomimo tego, że poprzednia miała miejsce 50 km wcześniej. Uznaliśmy, że zapewne podczas wyścigu zużycie paliwa było większe - bo ścigaliśmy się na poważnie (!), więc niedobór mógł pojawić się wcześniej niż przypuszczaliśmy. Niestety wszystkie załogi już pojechały i gdy wydawało się, że pozostanie nam spacer z kanistrem nadjechał swoim zaporożcem jeden z kolegów z Ukrainy i... po kilku minutach przywiózł nam pełny kanister benzyny. Kaczuszka zapaliła bez problemu i zawiozła nas pod lwowską operę. Tam "współpracy" odmówił zaporożec naszego wybawiciela, ale okazało się, że to tylko... przegrzanie. Zaporożec ma umieszczony z tyłu silnik chłodzony powietrzem i takie historie nie są rzadkością.
Aby ustrzec się problemów z paliwem w drodze powrotnej, pierwsze co zrobiliśmy po wyjechaniu w drogę do Lublina, to tankowanie benzyny. Wkrótce okazało się, że postoje muszą być coraz częstsze - bo kaczuszka domagała się "dolewki" m/w co 30 km. Cel pierwszy - aby do granicy został osiągnięty - to w końcu tylko 70km.
Okazało się jednak, że na granicy czekała nas kolejna "przygoda". Zostaliśmy zatrzymani na polskiej granicy "do wyjaśnienia" z powodu... braku aktualnego przeglądu w dowodzie rejestracyjnym. Trzeba się przyznać, że rzeczywiście prawie rok temu minął termin ważności badania, ale... czy to był powód, aby nas zatrzymać na przejściu granicznym, wzywać policję i uruchamiać cała machinę administracyjną (?). No, ale dzięki temu mieliśmy kolejną "przygodę" i kolejny powód do wspomnień...
Po przekroczeniu granicy kaczuszka zaczęła się jeszcze bardziej buntować, im bliżej domu, tym konieczność dotankowywania pojawiała się częściej: co 20km, co 15km, wreszcie co 10km. Ale udało się :)
[Rafał]

Leopolis Grand Prix - III

W niedzielę odbył się konkurs elegancji. Niektórzy poważnie przygotowywali zarówno siebie, jak i swoje maszyny do tej konkurencji. Niektórzy tylko kibicowali ;)
Niestety po obiedzie musieliśmy żegnać się z Lwowem i wspaniałymi przyjaciółmi, których tu poznaliśmy...

Kamilla z Lublina...

Przyjaciele ze Śląska, towarzysze hotelowych śniadań...
A za nimi zwycięzca konkursu elegancji

W drodze do Polski

Pożegnanie w okolicach Lublina



Oczywiście nie obyło się bez przygód ;)  Awaria przewodu paliwowego nasiliła się i... konieczne było tankowanie po litrze co 10 km. W drugiej cytrynce, brak dyszy wolnych obrotów i resztki ukraińskiego paliwa też dawały się we znaki... Dojechaliśmy jednak szczęśliwie, na kołach i o własnych siłach. I mamy co wspominać :))







 
 
 
 
 
 








Leopolis Grand Prix - II

Na sobotę zaplanowano wyścig po tzw. Trójkącie Lwowskim. To pierwszy tor uliczny w Europie, choć od pomysłu jego utworzenia do pierwszego wyścigu w 1931 roku minęły dwa lata (a rok wcześniej zaczęto się ścigać po ulicach Monaco). Dla nas jednak ekscytujące było przede wszystkim to, że będziemy jechać tymi samymi ulicami, po tej samej bazaltowej kostce i jak się później okazało - wcale nie w gorszej atmosferze, niż Ci którzy ścigali się tu naprawdę w okresie międzywojennym. Naprawdę - bo nasze wyścigi, rozgrywane w kilku klasach, nie polegały na jak najszybszym pokonaniu trasy, ale możliwie najdokładniejszym przejechaniu jej w założonych granicach czasowych: były odcinki na których należało poruszać się z prędkością 40 km/godz., takie gdzie prędkość ograniczono do 50 km/godz. (pod górę! - i tak większość uczestników nie dawała rady osiągnąć takiej prędkości na dość stromym podjeździe) oraz 30 km/godz. (prędkości mierzono przy pomocy zamontowanych w każdym aucie modułów GPS). My startowaliśmy w klasie pojazdów niesportowych wyprodukowanych po 1965r. i choć w szranki z Citroenami stanęły m.in. Porsche, Mercedesy, Alfy Romeo, a nawet jeden Polonez... to "byliśmy w czubie" (szczegółowe wyniki tu). Jednak nie wynik, a zabawa się liczyły. Bo w tym tak jak ścigały się nasze cytrynki, i jak bujały się na zakrętach (oraz prostej startowej), i jak ochoczo machały widowni jadące w nich załogi (a nawet przybijały "piątkę" stojącym przy drodze widzom) - byliśmy bezkonkurencyjni (!). Niezapomniane wrażenia, których nie oddadzą (niestety) żadne filmy i fotografie...
Nie obyło się jednak bez przygód, bo w jednej cytrynce podczas wyścigu wyleciała z gaźnika dysza wolnych obrotów, w drugiej uszkodził się przewód paliwowy i... aby wrócić do hotelu musieliśmy skorzystać w pomocy ukraińskich przyjaciół :)













Więcej fotografii tu:
http://a-photo.in.ua/index.php?album=sport/autosport/retrocars/leopolis-2013&page=2
http://jumpingrat.livejournal.com/tag/leopolisgp
http://ic.pics.livejournal.com/anderver/15872572/420950/420950_original.jpg
http://ic.pics.livejournal.com/anderver/15872572/421422/421422_original.jpg
https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn1/1025288_584877314885227_631260920_o.jpg
https://fbcdn-sphotos-a-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash4/1052435_10201235580673431_611184238_o.jpg
https://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn2/1048447_10201235596953838_418524148_o.jpg

Leopolis Grand Prix - I

Na piątek zaplanowana była wystawa pojazdów zabytkowych na głównej ulicy Lwowa - Prospekcie Swobody, która z powodu Leopolis Grand Prix została częściowo wyłączona z ruchu. Zanim jednak dotarliśmy na miejsce...

Widok na hotelowy parking
Najstarszy pojazd prezentowany we Lwowie




















Na wystawie prezentowano ponad 200 samochodów od tych bardzo, bardzo starych, do takich tylko trochę niemłodych... Wszystkie wzbudzały olbrzymie zainteresowanie Pomiędzy wystawionymi samochodami przechadzały się tłumy zwiedzających - także w nocy (!). Panowała atmosfera wspaniałego festynu. W wystawionym na placu przed operą namiocie od rana do późnego wieczora trwały różne imprezy, koncerty, pokazy...






Rajd Pojazdów Zabytkowych Lublin - Lwów

20 czerwca wyruszyła z Lublina w kierunku Lwowa wyjątkowa grupa blisko stu zabytkowych pojazdów. Wśród nich dwie kaczuszki. Cel podróży - Leopolis Grand Prix
[Rafał]


Pierwsza przygoda w drodze: luźna listwa uderzająca w drzwi


W Rawie Ruskiej - huczne powitanie

Już na ulicach Lwowa...

Drive It Day 2013

W tym roku Drive It Day we środę 5 czerwca. Nasze kaczuszki pojeździły dziś nie tylko w celach rekreacyjnych - choć w sumie to zależy jak bardzo ktoś lubi swoją pracę ;)
A czerwona kaczuszka zyskała dziś nowy pseudonim - biedronka...