Zlot 19 września...

czyli Kaczki nad Bugiem... albo Zamknięcie dachów... albo Koniec lata.
Mniej ważna nazwa, a bardziej przejechane wspólnie kilometry - choć chodzenia też było nie mało ;)
Choć pogoda nie była zbytnio zachęcająca, to jednak zawsze, gdy się zatrzymywaliśmy deszcz przestawał padać...
Wystartowaliśmy rano z Lublina.
Pierwszym przystankiem była Wioska Gotów w Masłomęczu, gdzie po zapoznaniu się z kulturą gocką, obejrzeniu zabudowań w skansenie, posililiśmy się pyszną kaszą z mięsem gotowanymi na ognisku - mięsko oczywiście z kaczki ;))
Później malowniczymi dróżkami dojechaliśmy do wieży widokowej w Gródku - było co oglądać, choć na zdjęciach pokazujemy tylko nasze kaczuszki...
Kolejnym punktem na trasie naszego rajdu były ruiny zamku w Kryłowie. Tu pojawiła się także możliwość sfotografowania się przy słupku granicznym...
Ostatnim planowym przystankiem było "Wilcze uroczysko" z figurą Świętego Mikołaja z wilkiem i cudownym źródełkiem...
W drodze powrotnej przystanęliśmy na parę chwil na Rynku w Zamościu, gdzie staliśmy się atrakcją pikniku Caritasu "Kromka chleba". Część kaczek już pozostała w Zamościu i okolicach, reszta w późnowieczornych godzinach dotarła do Lublina (a właściwie do Krężnicy Jarej).
Dzień był bogaty w atrakcje, pełen wrażeń i... odrobinę niedosytu - że trwał tak krótko, że godziny upłynęły tak szybko. Wyprawa na wschód okazała się jedną z najciekawszych imprez Lubelskiej Grupy Zadwacefałkowanych. Śmiało więc można założyć, że kaczki nad Bug jeszcze powrócą...
[Rafał]