Po przywitaniu i zapoznaniu - witamy raz jeszcze załogi z Jarosławia (cytrynka ecru) oraz Warszawy (pieszo ;)) przystąpiliśmy od najważniejszego punktu spotkania, czyli.... otwarcia dachów

Hołd został oddany - trzeba przyznać, że w specyficzny sposób ;))
Dyspozycja wyjazdu została wydana...

I mogliśmy wyruszyć na tzw. lans po mieście...

Ktoś uciekał, ktoś kogoś gonił...
Słoneczko przygrzewało, ciepły wiaterek owiewał twarze, a buzie wokół same się uśmiechały :)

Nagle ukazała się nam koszmarna czarna chmura - nadciągała burza...

Z zamkniętymi dachami :( smagani deszczem nie zjechaliśmy jednak z naszej trasy...
I dojechaliśmy na Lubelskie Klasyki Nocą (relacja tu), skąd po krótkim postoju ruszyliśmy na poszukiwanie wiosny
w ciasnych zaułkach lubelskiego podgrodzia...


Później urodziny tarterii (relacja tu) i...

Radośnie zmęczeni rozjechaliśmy się do domów...
Do zobaczenia za rok, na kolejnym otwarciu sezonu...
Ale chętnie jeszcze wcześniej - okazję zawsze można wymyślić :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz